To nie ten sam koleś co na Sopot Festival…
22 maja w Mogilnie odbył się “koncert” Stachursky’ego. No właśnie – “koncert”. O 21:30 został zapowiedziany przez prowadzącego, następnie włączono małe intro, żeby dodać wielkiego charakteru temu wydarzeniu – i pojawił się gwiazda – wielka inaczej. Jacuś zaczął od nieznanego mi utworu. Skończyła się słaba piosenka, artysta przywitał się i rozbrzmiały pierwsze takty “Jedwabiu” – i to był szok. Trzeba było to zobaczyć na własne oczy – Stachursky się rusza (w sensie że niby tańczył)! I nie były to jakieś naturalne ruchy – wyraźnie było widać, że nasz wielki gwiazdor pił co nieco przed występem – i nie – nie był to jabłkowy kubuś. Popis typowo “żulerskich” ruchów tanecznych.
Trzeba przyznać, że “Jedwab” to jednak jest/był znany utwór, ale nikt z publiczności go nie śpiewał. Jacek też nie. Wybełkotał może z 60% całego tekstu. Nie wiem na co on czekał kierując mikrofon w stronę publiki. Przyzwyczajenie do lepszej widowni?
Jedziemy dalej – Staszek przeszedł samego siebie – i operatorzy audio też. Zaczął mówić jakiś tani tekst, jaka ta piosenka jest dla niego ważna – i nagle odcięli mu dźwięk i poleciała muzyka. Widać speszył się chłopak, bo nie zaczął śpiewać zwrotki i wycedził “nie no, stop stop stop stop…”. Jak rzekł tak się stało – muzyka zatrzymała. On zaczął się delikatnie zaśmiał i przeprosił” “ja nie mogę, przepraszam”. Drugie podejście poszło lepiej.
Mijał czas – wraz z nim mijały kolejne słabe i nieznane mi utwory. W końcu po około 40-45 minutach zabrzmiało ciekawsze intro i “Niepokorny”. Tutaj fenomenem byli dwaj gitarzyści udający, że grają solówkę. Basista – rozumiem – grał jeden rytm, ale gitarzysta – solówka którą niby słychać w głośnikach, ale jakoś na swojej gitarce jej chyba nie grał – bo też rękoma chyba udawał wygrywanie nieustannie tych samych dźwięków.
Były tylko dwie rzeczy, które podobały mi się na tym koncercie – to, że był darmowy i awaria techniczna. W pewnym momencie z tyłu sceny coś zaczęło dymić zaraz po tym, jak zgrzytnęło w głośnikach. Staszek się pokapował co i jak i postanowił zagadać publikę, co nie za bardzo mu wychodziło, więc perkusista postanowił zagrać w tym czasie solówkę – pobębnił 3 minuty i już jest ok – mogli dalej grać z playbacku :)
A! Nawiązując jeszcze do nagłówka tego posta – ten nieszczęsny koncert w Mogilnie, pomimo że trwał niby nieco ponad godzinę, niczym nie przypominał klasycznych występów Stachurskiego – tego w garniturze, z klasą. Był ubrany tak jak na zdjęciu wyżej..
W piątek relacja z koncetu AC/DC we Warszawie.
Znajdujesz się na moim prywatnym blogu. Jak widać – zawiera on trochę tekstów o informatyce, muzyce, filmach i kilku innych rzeczach – wszystkie są związane z moimi zainteresowaniami. Nie piszę wielkich tekstów, nie zachowuję się obiektywnie, dlatego nie każdemu ten blog przypadnie do gustu. Jeżeli coś strasznie Cię gryzie – obrzuć mnie błotem w komentarzach, a jeżeli wręcz przeciwnie – spodobało Ci się – również będę wdzięczny za opinie.
3d 27 maj 2010 ac/dc access anthrax arena atlas batman behemoth bemowo black demotywatory download dvd dziewczyna z tatuażem el camino festival film filmy fm galaxy gry intro iron jak korzystać keys koncert kryminał krótko kurs megadeth metallica microsoft mp3 muzyka na temat opinie opis recenzja relacja slayer sonisphere subiektywnie tutoriale warszawa
WP Cumulus Flash tag cloud by Roy Tanck and Luke Morton requires Flash Player 9 or better.