Po raz czwarty – Krótko i Subiektywnie. Dzisiaj już nie filmowo, lecz muzycznie – na planie The Black Keys i ich ostatnia płyta El Camino.
Ile potrzeba muzyków, żeby podbić Stany Zjednoczone? W przypadku Black Keys wystarczyło dwóch – perkusita Patric Carney i wokalista/gitarzysta Dan Auerbach. Od 2001 roku wydali aż 8 płyt. Wszystkie były nagrywane za jednym podejściem, przeważnie w specyficznych warunkach (w garażu na sprzęcie analogowym, czy też w magazynie opuszczonej elektrociepłowni). Stąd też wzięło się ich alternatywne, surowe, nietypowe brzmienie, które teraz bardzo łatwo rozpoznać. W grudniu 2011 pojawił się ich najnowszy album – El Camino. Teraz nieco o nim…
1. Lonely Boy – utwór otwierający płytę. Zespół przedstawia się tutaj swoją charakterystyczną gitarą – od razu wiemy, że to TBK. Prosty do bólu tekst, a piosenka wpada w ucho. Bardzo udany kawałek. Jeżeli jesteś facetem – poleć go swojej kobiecie.
2. Dead and Gone – nieco bardziej rozbudowany utwór. Delikatne chórki w tle, po refrenach urozmaicenie nowymi riffami. Brak solówki zastąpiony powtórzeniami refrenu z chórkiem. Inaczej, ale czegoś tutaj jednak brakuje.
3. Gold On The Ceiling – nazwij go mainstreamowym, nazwij go zrobionym pod publikę – okej. Nie zmienia to faktu, że to genialny utwór. Wypełniony w każdej sekundzie muzyką, z płynnymi przejściami zwrotka-refren-solówka. Prosty refren przekształca GotC w piosenkę idealną na koncerty. Mój faworyt na tej płycie.
4. Little Black Submarines – najdłuższa kompozycja na El Camino. 4 minuty i 11 sekund. Patric Carney w wydwiadzie dla Teraz Rock! opowiadał, że utwór był nagrany w dwóch osobnych podejściach – najpierw nagrano szybszą część, później wolną. Powiem szczerze – słuchając pierwszy raz tego albumu pominąłem ten utwór, bo bałem się że to ballada. Kiedy się przełamałem, po dwóch minutach aż się uśmiechnąłem. Ciekawe wejście ostrzejszego brzmienia, przy zachowaniu pierwotnej rytmiki. Zakończenie w postaci charakterystycznej dla TBK solówki, czyni ten utwór jednym z najciekawszych na tej płycie.
5. Money Maker – po najdłuższej piosence, czas na najkrótszą. Nieskomplikowany riff, ostrzejszy refren, fajne solo z użyciem trąbki (myślę że to trąbka). Tyle o Money Makerze.
6. Run Right Back – podczas pierwszego przesłuchania El Camino, to ten utwór mnie uderzył najbardziej. Nieco ostrzejszy niż pozostałe, cały oparty na basówce z przesterem. Dla mnie miodzio!
7. Sister – nieco wolniejszy, wręcz radiowy. Spokojna zwrotka, a refren oparty na charakterystycznej Czarnoklawiszowej gitarze. Nie jest zły, ale też nie powala.
8. Hell of a Season – piosenka oparta na takiej samej strukturze jak Money Maker – najpierw z wpadającym w ucho rytmem perkusyjnym, potem refren ze stałym biciem. Prostota, jest tym czym się odznacza Black Keys – ten utwór pokazuje ją w najczystszej postaci i dowodzi, że sprawdza się ona świetnie. Dodanie zwolnienia po drugiej zwrotce czyni Hell of a Season kawałkiem trochę popowym, ale to nadal kawałek porządnej muzyki.
9. Stop Stop – drugi utwór, który większość okrzyknie mainstreamowym. I rzeczywiście taki jest. Wkręca się po pierwszym odsłuchaniu (szczególnie banalny refren) i później nucisz go cały dzień. True Story.
10. Nova Baby – przyjemny, lajtowy, niewyróżniający się niczym w porównaniu do reszty. Szaraczek z końca płyty.
11. Mind Eraser – po tym utworze pozostaje delikatny nie smak. Zespół mógł zamknąć album w bardziej energiczny sposób (tak jak go otworzył). Według mnie to najsłabsza kompozycja z El Camino.
Podsumowując, The Black Keys nagrali porządną płytę, która trafia do szerokiego grona odbiorców (nie tak jak ich poprzednie albumy). El Camino nie zaskakuje żadnym utworem, jednakże zawiera kilka kawałków, które często lecą mi w głowie. Na tej płycie każdy znajdzie coś dla siebie – zarówno fani spokojnych melodii jak i poszukiwacze alternatywnych brzmień.
Znajdujesz się na moim prywatnym blogu. Jak widać – zawiera on trochę tekstów o informatyce, muzyce, filmach i kilku innych rzeczach – wszystkie są związane z moimi zainteresowaniami. Nie piszę wielkich tekstów, nie zachowuję się obiektywnie, dlatego nie każdemu ten blog przypadnie do gustu. Jeżeli coś strasznie Cię gryzie – obrzuć mnie błotem w komentarzach, a jeżeli wręcz przeciwnie – spodobało Ci się – również będę wdzięczny za opinie.
access anthrax bemowo dvd festival film koncert kryminał krótko kurs megadeth metallica microsoft mp3 ms muzyka nagrywanie na temat opinie opis powstaje recenzja relacja rihanna riri robert downey jr s2 samsung scrobble scrobbler serwis setlista sii slayer sonisphere społeczność stachursky stieg larsson subiektywnie test tutoriale warszawa windows xbox360 zainteresowania
WP Cumulus Flash tag cloud by Roy Tanck and Luke Morton requires Flash Player 9 or better.